Chodź, pomaluj mój świat – czyli BMW 430i Gran Coupé

Polscy klienci zwykle wybierają auta w stonowanych kolorach. Na ulicach przeważają szare, srebrne i czarne pojazdy. Zdecydowanie brakuje różnorodności i fantazji w postaci kolorowych samochodów, które wywołałyby na czyjejś twarzy uśmiech. Niedawno w naszej redakcji pojawił się samochód, który zwrócił uwagę niejednej osoby. Mowa tu o BMW 430i Gran Coupe w nowym niebieskim wydaniu.

Jak wiadomo, nie należy oceniać książki po okładce. Widząc jednak ten egzemplarz po raz pierwszy, trudno się nie zachwycić. Jego niebieski lakier znany był nam z zadziornej M2. Pięciodrzwiowy coupe i jego długa linia, prezentują się w tym kolorze wręcz nienagannie. Kolor nadaje mu wyjątkowego charakteru i pojawia się to „coś”.

Przepełniony sprzecznością

Wygląd zewnętrzny BMW 430i Gran Coupé to krzykliwość i wyrazistość. Wnętrze z kolei jest istną oazą spokoju i wyrafinowania. W kabinie przeważają ciemne barwy z minimalnymi aluminiowymi dodatkami oraz przeszyciami w kolorze niebieskim. Czarne fotele, wykonane ze skóry, kuszą swą wygodą oraz bardzo szerokim zakresem regulacji we wszystkich kierunkach. Co więcej, posiadają one pompowane boki. Dziwne jedynie jest to, że regulacja ta sterowana jest manualnie. Wrażenie, jakie sprawia to wnętrze, jest jednak bardzo pozytywne. Brak tu przerostu formy nad treścią, zbyt dużej liczby ozdób, czy też nie do końca rozważonych rozwiązań. Całość stanowi uosobienie elegancji w najlepszym tego słowa rozumieniu.

Pomimo tego, że wewnątrz auta jest dość ciemno, a dodatkowo szare elementy nie dają rozjaśnienia, to brak jest wrażenia ponurości czy też ciasnoty. Kabina wydaje się szeroka dzięki aluminiowej wstawce na desce rozdzielczej. Zamontowany w dachu szyberdach sprawia, że do środka można wpuścić odrobinę światła. Po jego otwarciu wewnątrz auta podczas jazdy nie jest słyszalny nieznośny huk. Szyberdach jest bowiem tak skonstruowany, że podczas użycia w aucie panuje cisza.

Kierowca ma przed oczami klasyczną i prostą tablicę ze wskaźnikami. Tymczasem inni producenci za wszelką cenę chcą zadowolić klientów, montując im ciekłokrystaliczne ekrany. Bawarska marka stawia w tym przypadku na prostotę. Przed kierowcą znajdują się jedynie analogowe, klasyczne wskaźniki podświetlone na pomarańczowo, które przypominają nieco te znajdujące się w BMW z dawnych lat.

BMW 4 serii nie jest w rzeczywistości dużym autem. Pomimo tego wewnątrz jest wystarczająca ilość miejsca. Pierwszy rząd siedzeń daje niewiele mniej miejsca niż ten w serii 5. Tylna kanapa również jest miłym zaskoczeniem. Nawet przy wzroście kierowcy około 170 cm z tyłu nadal zostaje 30 cm. W tym miejscu spokojnie zmieszczą się nogi pasażera siedzącego z tyłu. Tylna kanapa została zaprojektowana w ten sposób, że dwóch pasażerów siedzących w drugim rzędzie po jej bokach lekko wpada w głąb siedzenia. Pozycje te są jednak wygodne i można w nich wytrzymać długi godziny jazdy.

BMW 4 serii

Cztery cylindry szczęścia

Po wprowadzeniu przez BMW nowych oznaczeń trudno odgadnąć konkretny model patrząc jedynie na emblemat umieszczony na tylnej klapie. Oznaczenie 430i może niektórych zwieść, jednak pod maską nie szaleją cylindry o objętości skokowej trzech litrów. W tym przypadku jest to dwulitrowa jednostka benzynowa o mocy 252 koni mechanicznych. Maksymalny moment obrotowy wynosi 350 Nm. Jest on dostępny stosunkowo szybko, jak na silnik o zapłonie iskrowym, ponieważ w przedziale między 1450 a 4800 obr./min. Podczas jazdy rzeczywiście czuć, ze samochód szybko przyspiesza, zbierając się od dołu. Rozpędza się od 0 do 100 km/h w ciągu 5,9 s. Analizując jednak ten egzemplarz w kategoriach aut sportowych, do czego mogą nakłaniać dodatki pakietu M Power, można stwierdzić, że zabrakłoby jej pazura. Dwulitrowy silnik spokojnie jednak wystarczy do codziennej jazdy po mieście.

Działanie ośmiobiegowej skrzyni biegów jest płynne choć trochę dostojne. Dłużej się rozkręca, ale jak już zadziała, to da z siebie wszystko, czego oczkuje kierowca. Nie można powiedzieć, że pracuje zbyt wolno, ma jednak swoje plusy – brak „mielenia” biegami w ciemno. Fakt, że chwilę trwa jej „namyślanie się”, co miał na myśli kierowca, lecz gdy już to zrobi, trafia prosto w oczekiwania. Brak panicznych reakcji, zrzucanie biegów odbywa się w dół, w górę, znowu w dół i jeszcze raz. Skrzynia niezależnie od okoliczności ustawia się w idealnym położeniu. Kolejnym plusem jest to, że w czasie jazdy z prędkością 100 – 110 km/h obrotomierz pokazuje 1500 obrotów, w kabinie nie panuje hałas, a zużycie paliwa wynosi tylko 7 litrów.

Podawane przez producenta zużycie paliwa w mieście wynosi 8,4 l/100 km. Ilość ta w praktyce nieco się różni i jest trochę większa. Podczas normalnej jazdy nie przekracza jednak 10 l. Wartość tę można zmniejszyć do 9 l w mieście, pod warunkiem, że zdejmie się nogę z gazu. Z kolei puszczając wodze fantazji i przyspieszając, należy liczyć się ze wzrostem zużycia do 12 l/100 km.

Odnośnie łatwości prowadzenia trudno odmówić „czwórce” perfekcji. Dzięki napędowi na cztery koła xDrive zapewniona jest idealna przyczepność do podłoża bez względu na warunki atmosferyczne. Z pewnością daje to poczuci bezpieczeństwa, nawet podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych.

Końcówka wydechu w BMW 430i Gran Coupe, która ma podwójną postać, wydaje całkiem przyjemne dźwięki „powitalne”. Nie jest to już niestety słyszalne w kabinie. Odgłosy te można usłyszeć głównie z rana budząc silnik ze snu po zimnej nocy.

Prowadzenie, wygląd wewnętrzny i zewnętrzny, dźwięki. To właśnie BMW 430i Gran Coupe. Można go nazwać autem, za którym się tęskni zostawiając na parkingu, oraz takim, na które się czeka, aby móc go znów poprowadzić.