Lifting Forda Mustanga GT 5.0 V8 (2018)
Nowa generacja Mustanga przyjęła się w Europie zdumiewająco dobrze - a po liftingu z roku 2018 ten entuzjazm może tylko wzrosnąć. Co zostało poprawione w legendarnym modelu Forda i czy nie zatracono jego pierwotnego, specyficznego charakteru?
Zmiany w cenie
Mustang, choć legendarny, nigdy nie był porażająco drogi. Także po liftingu twórcy zdecydowali się zachować przystępną, akceptowalną cenę. Na czym zaoszczędzono? To przede wszystkim dolne partie kabiny, między innymi stylizowane na chromowane przełączniki imitujące te z kabin samolotów. Można też spotkać się z opinią, że mocowania kanap nie są dostatecznie solidne. Takie cięcia nie przekładają się jednak na komfort jazdy na tyle znacząco, by były warte brania pod uwagę.
Wyposażenie w kabinie Mustanga
W nowym, liftingowanym Mustangu można się naprawdę wygodnie rozsiąść. Odpowiadają za to obszerne, ogrzewane i wentylowane fotele. Zamiast zegarów zainstalowano ekran, umożliwiający liczne konfiguracje. Wśród multimediów znajduje się nie najgorszy zestaw SYNC3 i audio Shaker z solidnym basem. Przeszkodą na tłocznych, polskich parkingach mogą być bardzo długie drzwi.
Pozycja w samochodzie - klasyka gatunku
Fotel w nowym Mustangu został umieszczony wysoko, a kierownica nisko - dzięki temu można odnieść wrażenie, że pedały zostały zamontowane na wysokości siedzenia. Wygodnie jest także z tyłu, choć niekoniecznie dla wysokich osób. Nieco problematyczny bywa wąski otwór załadunkowy bagażnika, pomimo zadowalającej pojemności (408 litrów).
Silnik V8 - czy warto dopłacić?
Podstawowa wersja Forda Mustanga posiada silnik 2,3. To przekłada się na lżejszy przód, a więc i na lżejsze prowadzenie. Inna opcję stanowi pięciolitrowa jednostka Coyote - emituje piękne dźwięki po wciśnięciu przycisku startowego. Warto wspomnieć, że samochód posiada możliwość wyciszenia dźwięku wydechu - to może się przydać wcześnie rano lub późno w nocy, pod oknami sąsiadów. Coyote pracuje naprawdę pięknie - bulgocze delikatnie na niższych obrotach, a powyżej 4 tysięcy ryczy jak potwór. Obroty mogą przyjąć wartość do 7 tysięcy, jednak nie zdarza się to zbyt często podczas prowadzenia samochodu - na całe szczęście, bo ekonomia jazdy Mustangiem już i tak pozostawia nieco do życzenia.
Automat o dziesięciu biegach
Skrzynia o tak wielu biegach nieco szarpie podczas prowadzenia. Niemniej inżynierowie przyłożyli się do budowy oprogramowania. Skrzynia dobrze wyłapuje intencje i sprawnie zrzuca kilka biegów naraz (zwłaszcza w trybie sportowym i torowym). To sprawia, że dziesięciobiegowa skrzynia nie przysparza niemal żadnych problemów w prowadzeniu Mustanga.
Wrażenia zza kierownicy Mustanga
Mustang prowadzi się tak, jak powinien - można liczyć na całą gamę klasycznych wrażeń, związanych z siedzeniem za kierownicą tego legendarnego Forda. Ogromna moc i przyspieszenie dostarczają adrenaliny... podobnie jak olbrzymie spalanie. 20l/100km w mieście oraz 12l/100km na autostradzie to żaden szok. Limiter obrotów blokuje pracę silnika przy 4 tysiącach na postoju - nie sposób więc zaprezentować ryku silnika w pełnej krasie zaintrygowanym przechodniom.
A co z zawieszeniem?
Mustang z silnikiem V8 traci niestety sportowy pazur. Trzeba uważać na tył, który lubi wypadać na zakrętach. Nieco lżej i łagodniej prowadzi się wersja 2,3. W samochodzie o wadze Mustanga (1700 kg) zawieszenie, nawet najbardziej adaptacyjne, niewiele zmienia. Układ kierowniczy jest tu niezbyt precyzyjny. Wersja V8 jest szybka, mało komfortowa w prowadzeniu i dostarczająca mnóstwa emocji - czy nie o to chodzi w Fordzie Mustangu?